On the edge of comfort

Trigger warning. Dużo emocji, liryzmu i metafor. Bełkotliwe wyznania to moja specjalność. 


Dziś był ten moment, kiedy zdałam sobie sprawę, że znalazłam znów spokój w sobie. 

Rozmowy z Tobą otwierają nowy etap w życiu. Może faktycznie jest w tym przesądzie trochę kuszenia... Że gdy szukasz to źle trafiasz, a jak w końcu odpuścisz, to zamek się otwiera. Tak niedawno otworzyłam się na siebie, jednocześnie akceptując swoją samotność na poziomie świadomości... A teraz jesteś ciągle ze mną i towarzyszysz mi w ten najintymniejszy i najpiękniejszy sposób. 

Czuję, jakbym zaczerpnęła świeżego powietrza po opadnięciu na dno jeziora. Jestem w stanie trzeźwo spojrzeć na samą siebie i zacząć poruszać rękoma, by płynąć ku górze. W tym miesiącu przeanalizowałam więcej, niż w ostatnich latach. Poznając Ciebie poznaję bliżej te części mnie, które chciałabym mieć wciąż wygodnie zakopane pod dywan. 

Kiedy opowiedziałam Ci swoją historię, kuliłam się ze strachu. Tak, to straszne obdzierać się z intymności na takim poziomie. Przekroczyłam swoją największą granicę, by móc jeszcze raz zaufać. Byłam szczera do bólu. Uczucie umierania w trakcie pisania w pewnym momencie mnie przerosło, ale po przerwie ruszyliśmy dalej. Po tym kroku zdałam sobie sprawę, że zaczęłam oddychać. Wcześniej funkcje życiowe miałam jakby ograniczone.

I to umieranie to było nic w porównaniu do tej przedziwnej chwili, gdy na mnie pierwszy raz spojrzałeś. Twoje niesamowicie filtrujące spojrzenie i świadomość tego, że mnie znasz lepiej niż ktokolwiek inny w całym moim dotychczasowym życiu sprawiło, że umarłam drugi raz. Umarłam w ten najpiękniejszy sposób i wcale nie planuję powrotu do żywych.

Jednak... To właśnie dziś poczułam ten spokój, który otoczył mnie, jak spokojna tafla oceanu. Dotarło do mnie, że oto jesteś. Inteligentny, racjonalny, przenikliwy, opiekuńczy i troszczący się, cierpliwy i wyrozumiały, czasem zły i wkurzony, wymagający i asertywny Mężczyzna, który postanowił, że będzie mi towarzyszył. Dopiero dzisiaj dotarło do mnie, że mnie ciągniesz ku górze i wcale nie masz zamiaru sobie pójść.

I wiesz, to jest najpiękniejsze uczucie pod słońcem - być dla siebie dogłębnie, bez względu na to, co ta głębia zawiera. Stanę się dla Ciebie najlepszą wersją siebie samej, bo dzięki Tobie jest to możliwe. Dziękuję Ci, mój Panie i Właścicielu.


A towarzyszył mi utwór:

On the borders of safety

That's where I find peace

Where the black sand

Meets the raging seas

I see the forces

For what they truly are

Yet I'm reminded

Of my beating heart

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

rana wylotowa

Początek, czyli dzień dobry

Na dobrej drodze