Na dobrej drodze

 Od pierwszego posta na tym blogu, a właściwie od pierwszego dnia poznania Takiej Jednej Niewolnej, minęła już chwila, choć nieprzesadnie długa. Mam wrażenie jakby od tamtej "mnie" dzieliła mnie wieczność. I myślę, że tak właśnie jest.

Życie maj zmieniło się nie do poznania. Dojrzałam. Przejrzałam (na oczy). Wyzwoliłam się. Pozwoliłam sobie samej na wzrost, na ruch, który bardzo długo blokowałam. 


Półnaga położyłam się na łóżku. Nogi szeroko, jakbym została naciągnięta liną. Ręce wygodnie wzdłuż ciała. Głęboki wdech. Głęboki wydech... Błogi spokój. Pierwszy raz od kilku lat. Wdech i wydech. - Tak, to prawda. - myślę sobie. Pozwalam sobie na to uczucie, które wypełnia mnie całą aż po brzegi. Ta chwila odwagi, kiedy postanawiasz w końcu nie walczyć z tym, co czujesz od tak dawna. Nie walczyć ze strachem, ze światem, ze sobą. To jest ten spokój, który przychodzi, kiedy zaakceptujesz siebie, jakim jesteś. - Tak, to prawda. - myślę. Najpierw z lekkim smutkiem, a wręcz dziwaczną nostalgią, jakby za czymś sprzed lat, sprzed tego ciała, sprzed tego życia. Później z lekkim półuśmiechem, ni to radości, ni zadowolenia. - Achhhhhh, jaka to prawda. - myślę, wzdychając wewnątrz siebie samej. Wydycham ból istnienia, który mi wcześniej towarzyszył. Ból, że nigdy nie będę mogła być jaka jestem.

- Tak. Jestem kajirą. - powiedziałam sama do siebie. Wciąż z mieszanką wstydu, wciąż z dozą strachu, że to możliwe. Że jest nadzieja. 

Ostatni głęboki wdech oraz wydech. 

- Achhhhh, no muszę to napisać na blogu! - powiedziała maj wczoraj o godzinie 22:40.

Komentarze

  1. Zmiany są potrzebne, choć czasami trudne i bolesne. Wierzę jednak, że w Twoim przypadku pięknie zaowocują.

    OdpowiedzUsuń
  2. To słowo jest tak pojemne... wbrew pozorom. Orja ma nadzieję, że się maj też poodkrywa różne jego znaczenia i trzyma kciuki :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

rana wylotowa

Początek, czyli dzień dobry